Berlin to drugie pod względem wielkości miasto w Unii Europejskiej, niemal dwa razy liczniejsze niż Warszawa. Znajduje się we wschodniej stronie kraju, co oznacza, że mamy do niego stosunkowo blisko. Jest w nim tak onieśmielająco dużo atrakcji, że wystarczyłoby na zapełnienie dwóch tygodni systematycznego zwiedzania. My mieliśmy tylko trzy dni, więc stanęliśmy przed trudnym wyborem. Zapraszamy na relację z długiego weekendu w Berlinie!
Historia w pigułce
Patryk już zgłosił zastrzeżenia co do moich przydługich wstępów historycznych, ale uwierzcie mi – o wiele lepiej zwiedza się, wiedząc, o co właściwie chodzi. Bez znajomości tła nie zrozumiemy w pełni tego, co oglądamy.
No więc osadnictwo w okolicach terenu dzisiejszego miasta Berlin sięga epoki brązu i przewinęło się tam całe mnóstwo licznych plemion, również słowiańskich. W pierwszych wiekach naszej ery powstał gród Kopanica. W średniowieczu dotarł tu Karol Wielki i wikingowie. W XII w. Kopanica była stolicą Księstwa Kopanickiego, polskiego lennika. W następnym wieku teren znajdował się już pod wpływami niemieckimi. Wówczas miasto istniało jako połączenie prawobrzeżnego Berlina i Kolna, wyspy na rzece Sprewie. Obie osady miały wspólny ratusz. XIV w. to najpierw przynależność do Czech, a następnie do Marchii Brandenburskiej, której miasto stało się stolicą. Ważnym wydarzeniem był z pewnością pożar z 1380 r.
XVII-XIX wiek
Wojna trzydziestoletnia z I poł. XVII w. spowodowała duże zniszczenia. II połowa XVII wieku natomiast to czas wielkiej imigracji: głównie francuskich hugenotów, ale również ludności czeskiej i polskiej.
Gdy tylko powstało Królestwo Prus, miasto stało się jego stolicą. W 1709 r. ostatecznie powstał Berlin, jako połączenie pięciu oddzielnych administracyjnie miejscowości. W XIX w. miasto pełniło funkcję stolicy Cesarstwa Niemieckiego. Co ciekawe, podczas gdy Polska znajdowała się pod zaborami, w Berlinie funkcjonowało wiele polskich organizacji kulturalnych.
II wojna światowa
II wojna światowa była dla stolicy tragedią. Duże części miasta zamieniły się w ruinę. Po wojnie miasto podzielono na cztery strefy okupacyjne – a więc nie tylko na część wschodnią i zachodnią. Zachodni Berlin nie należał do RFN, podzielony był na sektory: brytyjski, francuski i amerykański. Będąc enklawą w NRD, miasto borykało się z takimi problemami, jak blokowanie transportu. Co ciekawe, mur berliński powstał dopiero w 1961 r. i miał zapobiec przedostawaniu się mieszkańców RFN do NRD. Zjednoczenie Niemiec nie było procesem ani łatwym, ani szybkim. Choć Stalin wysuwał podobne propozycje już na początku lat 50., nastąpiło ono dopiero w 1990 r. (dlatego 3.10, jako rocznica tego wydarzenia, jest dziś świętem państwowym).
Piszę o tym wszystkim, żeby przypomnieć te wszystkie wydarzenia i je usystematyzować. Dodam jeszcze, że proces połączenia dwóch stolic w jedną był trudny i dopiero w 1999 r. siedziby wszystkich ministerstw oraz parlamentu znalazły się w Berlinie.
Nasze wrażenia z Berlina
Po pierwsze, większość atrakcji turystycznych koncentruje się wokół upadku muru berlińskiego i Holocaustu. Serio, Niemcy bardzo eksponują zarówno dumę ze zburzenia muru, jak i pamięć o ofiarach nazistów. Oczywiście, są też starsze zabytki i muzea, a także miejsca kompletnie niezwiązane z II wojną światową, ale te dwa motywy wyczuwa się właściwie na każdym kroku.
Po drugie, niemal nie widać pasów na przejściach dla pieszych. Często zamiast nich są tylko przerywane linie po bokach miejsca, w którym można przejść przez ulicę. W wielu miejscach przechodzi się „po prostu”, nie zwracając uwagi na brak przejścia.
Ampelmann
W tym miejscu warto wspomnieć o Ampelmannie, zwanym też Ampelmännchen, czyli ludziku widocznym na większości świateł dla pieszych. Ampelmann (niem. Ampel-światła uliczne, Männchen-człowieczek) ubrany jest w kapelusz i w wersji „światło czerwone” stoi z wyciągniętymi na boki rękami, natomiast w wersji „światło zielone” widzimy go z boku, idącego długimi krokami. Ludzik pojawił się jeszcze w NRD, ale obecnie jest symbolem Berlina i możecie znaleźć sklepy tylko i wyłącznie z gadżetami poświęconymi Ampelmannowi.
Po trzecie, jest drogo. Nie oszukujmy się, Berlin to europejska stolica i zarówno noclegi, jak i restauracje czy zwiedzanie po prostu kosztują. Polecamy za to zakupy w supermarketach, gdzie ceny są porównywalne do tych w Polsce. W ogóle stosunek cen żywności do zarobków w Niemczech jest jednym z najniższych w Europie.
Maskotka Berlina
Wreszcie, w wielu miejscach na ulicach można zobaczyć duże figury misiów, pomalowane w różne wzory i napisy. Niedźwiedź jest symbolem i maskotką Berlina, spotkamy go też w „poważniejszych” rzeźbach, na przykład przy wejściu do kościoła św. Mikołaja.
Kiełbaski
Zapewne słyszeliście o niemieckich Wurstach. Niezależnie od tego, co czytaliśmy przed wyjazdem o kebabie jako najpopularniejszym berlińskim fastfoodzie, na budki z kiełbaskami natykaliśmy się często. Podstawowe rodzaje to:
- Currywurst – kiełbaska z grilla z ketchupem posypana przyprawą curry
- Bratwurst – kiełbaska z grilla ketchupem lub z musztardą
- Bockwurst – kiełbaska gotowana, przypominająca serdelową
Jeden Wurst kosztuje ok. 3 euro i zwykle jest podawany z bułką. Natomiast jeśli wybieracie się do Niemiec jesienią lub zimą, zapewne przyda Wam się też słowo „Glüwein”, czyli grzane wino, które również można kupić w ulicznym stoisku.
Berlin: co zdążycie zobaczyć w trzy dni?
Dzień 1. Zdążycie zobaczyć Reichstag, czyli parlament. Z zewnątrz piękny, zabytkowy gmach, wewnątrz niezwykle nowoczesna siedziba urzędu. Charakterystycznym elementem budynku jest duża szklana kopuła, którą można za darmo zwiedzać (po uprzednim zarezerwowaniu terminu, o czym napiszemy w osobnym wpisie). Naprzeciwko znajduje się też budynek siedziby kanclerza, który zapewne przypadnie do gustu miłośnikom architektury współczesnej.
Tego samego dnia zdążycie też przejść się berlińskim Champs-Élysées, czyli aleją Unter den Linden. Na jej długiej trasie znajduje się słynna Brama Brandenburska, pod którą trzeba sobie zrobić fotkę, a także Kolumna Zwycięstwa, wyróżniająca się złotą figurą na szczycie.
Prawdopodobnie tego dnia zdążycie też zobaczyć ponury Pomnik Pomordowanych Żydów Europy, czyli duży plac pokryty betonowymi słupami. Stamtąd niedaleko jest też do Topografii Terroru, czyli fragmentu muru berlińskiego i pomieszczeń należących niegdyś do Gestapo, a także do słynnego przejścia miedzy strefami, znanego jako Checkpoint Charlie.
Dzień 2. Warto zacząć od zwiedzania katedry, na co należy poświecić ok. 2 godzin. W środku można nie tylko obejrzeć bogate wnętrze, ale też zobaczyć kryptę, w której pochowani są byli władcy, żyjący między XVI a XX w., zwiedzić nieduże muzeum oraz wspiąć się na kopułę. Nie radzimy zostawiać zwiedzania świątyni na wieczór, ponieważ może się zdarzyć, że napotkacie tabliczkę „Więcej turystów dziś nie przyjmujemy”.
Katedra znajduje się na Wyspie Muzeów, gdzie oprócz ogromnych muzeów znaleźć można też Panoramę Pergamonu (polecamy!) i bazar ze starociami. Warto też zobaczyć piękny widok na Muzeum Bodego, wyrastające prosto z kanału.
East Side Gallery
Z katedry możecie się też wybrać na wschód miasta, gdzie stoi najdłuższy zachowany fragment muru, który w 1990 r. udostępniono artystom, w rezultacie czego powstała East Side Gallery. Niektóre graffiti niosą ze sobą głęboki przekaz moralny, inne są po prostu dobrze wykonane, natomiast w mniej widocznych miejscach mur pokryty jest zwykłymi bazgrołami. Ze względu na naszą profesję, szczególnie spodobały nam się wypisane na murze równania Maxwella 😊, ale najwięcej turystów gromadzi się przed portretem całujących się Breżniewa i Honeckera. Na końcu galerii widać charakterystyczny most Oberbaumbrücke z dwiema ceglanymi wieżyczkami.
Ta nowoczesna część miasta znajduje się dość daleko od centrum, ale jeśli zdecydujecie się iść tam na piechotę, w drodze powrotnej możecie dojść do Nikolaiviertel. Do tego miejsca pasuje określenie „stare miasto”, którego nie znajdziemy w centrum miasta. To tu znajdziemy jeden z dwóch najstarszych kościołów w Berlinie, kościół św. Mikołaja. Między kościołem a katedrą znajduje się drugi z nich, dość ubogi kościół mariacki.
Dzień 3. My przeznaczyliśmy go na zwiedzanie Muzeum Pergamońskiego, ale aktualnie polecamy z niego zrezygnować, ze względu na trwający do 2024 r. remont i zamknięcie wielu ekspozycji.
W zamian możecie na przykład wjechać na wieżę telewizyjną, którą widać niemal z każdego punktu miasta, pojechać do zburzonego i nieodbudowanego Kościoła Pamięci Cesarza Wilhelma albo kupić pamiątki w sklepie z gadżetami z Ampelmannem lub w firmowym sklepie czekolady Ritter (Bunte Schokowelt).
Można też wybrać się na jednodniową wycieczkę do Poczdamu, przypominającej wiedeński pałac Habsburgów, choć znacznie mniejszej, rezydencji władców. Tę wycieczkę najlepiej jednak zafundować sobie wiosną lub latem, kiedy możecie zobaczyć też piękne ogrody. Zapewne poruszając się po centrum, przejdziecie w którymś momencie przez plac Gendarmenmarkt, wyróżniający się dwiema symetrycznymi katedrami.
Czego nie zdążycie zobaczyć 😉
To bynajmniej nie jest wszystko, co Berlin ma zaoferowania. Ja na przykład marzę o pojechaniu do stolicy Niemiec tylko po to, by dokładnie zwiedzić wszystkie placówki Wyspy Muzeów. Poza tym, można spędzić cały dzień w Tropikalnej Wyspie, gigantycznym parku wodnym. Jest to zabawa dość droga, a tak na marginesie, podobny park powstał w okolicach Mszczonowa. Wreszcie, możecie pójść do ogromnego muzeum kultury żydowskiej, muzeum DDR, czyli NRD, do ogromnego ZOO albo do akwarium. Jest co robić, więc tym bardziej polecamy weekendowy city break! 😉