Jadąc na Kaukaz, warto za jednym zamachem odwiedzić przynajmniej dwa z trzech krajów. W naszym przypadku były to: Azerbejdżan i Gruzja. Szukając transportu między państwami, skupiliśmy się na trasie Baku – Tbilisi. Jak ją jednak pokonać?
Zacznijmy od tego, że są różne sposoby.
Można próbować szukać samolotu – nikt w znanej nam blogosferze o tym nawet się nie zająknął i my również nie braliśmy tej drogi pod uwagę, więc się nie wypowiadamy, oprócz tego, że i tak nasz sposób jest najfajniejszy 🙂
Po drugie, możemy jechać autobusem. Dworzec autobusowy w Baku jest centrum komunikacji z wieloma destynacjami zagranicznymi, na przykład z Iranem czy Rosją. Słyszeliśmy jednak, że jest to sposób: 1. niewygodny. Droga jest długa i mecząca. 2. niewspółmiernie drogi. Finansowo bardziej się opłaca jechać pociągiem. 3. niepewny. Zdarzały się przypadki, że uzbierało się za mało chętnym, przez co kierowca dowoził pasażerów do granicy i zwyczajnie tam zostawiał na pastwę zawyżających cenę taksówkarzy.
Pociąg nocny Baku – Tibilisi
No i wreszcie, można jechać pociągiem nocnym. O ile kolej w Azerbejdżanie (podobnie zresztą, jak w Gruzji i w Armenii) generalnie jest w złym stanie, o tyle kurs Baku-Tbilisi to dobry pomysł. Do pociągu wsiada się wieczorem (ok. 20.40), a wysiada się z niego późnym rankiem (ok. 10.00-11.00, zależy, ile potrwa kontrola na granicy).
Ile to kosztuje?
Druga klasa oznacza wagon z przedziałami, w których znajdują się po dwa łóżka na dole i dwa na górze, ponadto stoliczek i miejsce na bagaż. Klasa pierwsza to przedział dwuosobowy – tylko dolne łóżka, natomiast najtańsza opcja to wagon bezprzedziałowy.
Ceny minimalnie się wahają, za drugą klasę zapłaciliśmy ok. 75 zł od osoby. Klasa pierwsza to koszt ok. 130 zł, a płackarta – ok. 55 zł za osobę. Bilety kupujemy przez internet, na oficjalnej stronie Kolei Azerbejdżanu: ticket.ady.az (link tutaj). W każdej z klas odstajemy pościel.
Jak kupić bilety?
Zaczynamy od wejścia na podaną wyżej stronę i przestawiamy na wygodny dla nas język (dostępny angielski). Zakładamy konto. Będąc zalogowanymi (upewniamy się, że jesteśmy zalogowani, bo później ostrzeżeń nie będzie), wybieramy datę i relację. W naszym przypadku był to kurs Baku-Pass – Tbilisi-Pass. Bilety można zarezerwować najwcześniej miesiąc przed podróżą. Wybieramy miejsca – w przedziałach wagonów klasy 2. miejsca parzyste są na górze, nieparzyste – na dole; nie mamy niestety pojęcia, czy ta zasada obowiązuje też w płackarcie. Podajemy dane pasażerów i płacimy. Na podanego podczas rejestracji mejla dostaniemy potwierdzenie transakcji (czytaliśmy przed podróżą, że „dostajemy pdfa”, ale to nie jest żaden pdf, tylko tabelka w mailu). Zapisujemy numer transakcji (my dla bezpieczeństwa w ogóle wydrukowaliśmy całą tabelkę) i co najmniej godzinę przed wyjazdem zgłaszamy się do kasy biletowej na dworcu, by odebrać bilety.
Jak wsiąść do pociągu (dotyczy kierunku Baku-Tbilisi) ?
W Baku dworzec jest nowoczesny i ładny. Poczekalnia i perony znajdują się na piętrze, więc wjeżdżamy na górę po ruchomych schodach. Nam zabrakło tam tylko pryszniców, choć wkrótce się okazało, że i tak nie na wiele by się nam zdały, o czym za chwilę. Brakuje na nim tylko jednego – tablicy z opisem, który pociąg odjeżdża z którego peronu. W związku z tym, udajemy się do strażnika przy bramce i dowiadujemy się od niego, ze odjeżdżamy z peronu pierwszego, położonego z prawej strony. Znajdujemy swój numer wagonu i pokazujemy bilet oraz paszport pani konduktorce, czekającej przed wejściem. Wnosimy rzeczy do przedziału i umieszczamy je w przestrzeni nad wejściem lub pod dolnymi łóżkami. Cały wagon jest koszmarnie nagrzany i duszny, więc natychmiast z niego uciekamy i do ostatniej chwili czekamy na peronie, co również zalecamy Wam, gdy będziecie podróżować latem.
Jak się jedzie?
Jedzie się bardzo przyjemnie, choć wagon jest wyraźnie socrealistyczny. Na początku podróży wszyscy siedzą na dolnych łóżkach. Konduktorki rozdają pościel, możemy je też poprosić o przyrządzenie darmowej herbaty. Musimy też wypełnić deklaracje, tj. odpowiedzieć na pytania, czy wwozimy/wywozimy do/z Azerbejdżanu cenne przedmioty, metale szlachetne, duże kwoty pieniędzy itp. Nie przejmujcie się, raczej nikt nie będzie tego czytał. W tabelce opisującej przewożone rzeczy wpisaliśmy po prostu „walizka” czy „plecak” i nikt się nas nie czepiał. Po ok. 30 min klimatyzacja pociągu zaczyna wreszcie działać i robi się przyjemnie chłodno – koło północy będzie już bardzo zimno, ale spokojnie, po to dostajemy kołdry.
Kiedy przychodzi chęć pójścia spać, pasażerowie z górnych łóżek wchodzą „do siebie” po rozkładanych drabinkach. Grubszą kołdrę, która w rzeczywistości jest materacem, rozwijamy na łóżku. Na wierzch układamy jedno z prześcieradeł, które dostaliśmy w folii. Poduszkę opakowujemy w poszewkę. Przykrywamy się drugim prześcieradłem i z wierzchu cieńszą kołdrą. W razie wątpliwości współpasażerowie na pewno pomogą 🙂
Kontrola paszportowa na granicy z Gruzją
Około 5.00 rano konduktorka puka w drzwi przedziału i wszystkich budzi. Niedługo pociąg zatrzymuje się na stacji przygranicznej i przechodzimy kontrolę paszportową (teoretycznie również bagażową, ale jest całkiem prawdopodobne, że ktoś tylko zerknie na Wasze pakunki i pójdzie dalej). Po przejechaniu granicy powtórka z rozrywki – oba państwa muszą przeprowadzić swoją kontrolę. U nas w Azerbejdżanie poszło bardzo gładko (zabranie paszportów, zebranie deklaracji, spojrzenie na walizki, zaproszenie do przedziału konduktorskiego, zrobienie zdjęcia i oddanie paszportów trwało ok. 20-30 min), natomiast po stronie gruzińskiej staliśmy 1,5 godziny. Bywa. Wreszcie ruszamy i dojeżdżamy do stacji końcowej. Zwijamy pościel, którą zbierze pani konduktorka i materac z kołdrą, które zostają w przedziale.
Podsumowując, podróż pociągiem jest tania, stosunkowo szybka, wygodna i bezpieczna (wbrew temu, co mówiły nasze spanikowane Mamy, kiedy oznajmiliśmy im, że jedziemy pociągiem nocnym). Jeśli lubicie prywatność, możecie wykupić droższy bilet, jeśli nie boicie się kontaktów międzyludzkich :), koniecznie bierzcie tańszy. W przedziale lub w płackarcie możecie spotkać innych turystów (np. grupkę lekko podpitych, wesołych i niemówiących słowa po rosyjsku Holendrów, którzy jechali kilka przedziałów od naszego) lub sympatycznych Azerów, z którymi może nie opróżnicie butelki wina (chociaż, kto wie!), ale możecie przegadać cały wieczór w miłej atmosferze. Jest to na pewno, oprócz spania w pociągu, duża zaleta takiej podróży – możliwość poznania innych turystów lub miejscowych ludzi jadących załatwiać swoje sprawy.
Pociąg relacji Baku – Tibilisi – zdecydowanie polecamy! 🙂