Cały okres lockdownu siedzieliśmy jak na szpilkach, żeby wreszcie gdzieś wyjechać. Ostatecznie wybór padł na południe Francji, dokąd można dorwać tanie bilety lotnicze. Lazurowe Wybrzeże, czyli okolice Nicei, znane były już w XIX w. jako luksusowe miejsce na wypoczynek. Dziś nie trzeba być miliarderem, żeby spędzić kilka dni na pięknym wybrzeżu. Podczas naszego długiego weekendu skupiliśmy się głównie na kontakcie z przyrodą (czyt. z morzem), choć i zwiedzania nie zabrakło. Pojechaliśmy nawet do innego państwa – do Monako!
Przykładowy plan wycieczki
Wykupiliśmy loty do i z Nicei i tam nocowaliśmy. Nicea jest świetną bazą wypadową na jednodniowe wycieczki po okolicy. Na Lazurowym Wybrzeżu spędziliśmy cztery pełne dni. Między miejscowościami przemieszczaliśmy się autobusami lub pociągami regionalnymi, które są znacznie tańsze od TGV. Przejazdy w każde z miejsc trwały nie dłużej niż 40 min.
Dzień 1. Eze i Cap de Nice
Pierwszego pełnego dnia wyjazdu jedziemy pociągiem do niedalekiej miejscowości Eze, której główne atrakcje to niezwykle urokliwe stare miasto i dość już stary Ogród Egzotyczny, w którym rosną ogromne kaktusy. Z położonego na wzgórzu ogrodu roztacza się wspaniały widok na morze (jeśli odpalicie „I’m still standing” Eltona Johna, to to ten pierwszy 😉 ). Nad samo morze można zejść Ścieżką Nietzschego – ścieżka z początku wiedzie przez las, obok sporego ukrytego wodospadu, a następnie wśród pagórków, dając możliwość popatrzenia na zatokę z idealnie turkusową, czystą wodą.
Następnie dostajemy się do Villefranche-sur-mer. W mieście można się wykąpać na długiej, publicznej plaży, można szybko pozwiedzać miasto, ale najważniejsze, że tu zaczyna się wejście na sentier littoral, ścieżkę wiodącą dookoła Cap de Nice, aż do Nicei. Po drodze jest mnóstwo prześlicznych, kamienistych zatoczek, w których można się kąpać. O plażowaniu, zatoczkach i sentier littoral pisaliśmy szczegółowiej tutaj. Mając przed sobą wspaniałe widoki, wieczorem docieramy do Nicei.
Dzień 2. Antibes
Antibes to turystyczna miejscowość położona ok. 25 km na zachód od Nicei. Nad miastem góruje fort Carre, który zwiedzamy w pierwszej kolejności. Następnie przemieszczamy się na stare miasto. W pierwszej połowie dnia odbywa się tam targowisko, na którym można kupić produkty z lawendy, pyszne francuskie sery oraz świeże owoce i warzywa. Wałęsamy się chwilę po kamiennych uliczkach, aż dochodzimy-obok piaszczystej plaży-do wejścia na kolejne sentier littoral. Obejście całego Cap d’Antibes powinno zająć ok. 2 godziny, choć zajmie dłużej, jeśli zdecydujecie się poplażować. Uwaga, na półwyspie jest bardzo wietrznie i mogą być spore fale. Ścieżka wiedzie tuż nad wodą wśród skał, o które rozbryzgują się fale. Ta droga jest nieco bardziej wymagająca, niż dookoła Cap de Nice.
Dzień 3. Monako i Cap d’Ail
Jeśli chcielibyście dokładnie zwiedzić Monako, możecie przeznaczyć na nie pełne dwa dni. My tyle czasu nie mieliśmy, więc zadowoliliśmy się połową jednego. W Monako oglądamy oczywiście słynne kasyno i pałac książęcy (o zwiedzaniu Monako napiszemy osobny wpis), do zaoferowania jest także ogród egzotyczny i muzeum oceanograficzne. Spore wrażenie może też zrobić katedra.
Ponieważ Monako jest malutkie, bez problemu opuszczamy je piechotą i wchodzimy na kolejną już nadmorską ścieżkę, wiodącą dookoła Cap d’Ail. Tutaj znaleźliśmy najlepsze miejsca do nurkowania. Ścieżka kończy się niedaleko stacji kolejowej Cap d’Ail, z której można szybko wrócić do Nicei.
Dzień 4. Zwiedzanie Nicei
Na koniec zostawiamy sobie rozejrzenie bo samym mieście. I na to warto byłoby zarezerwować o jeden dzień dłużej. Najstarszą częścią Nicei jest dzielnica Cimiez, gdzie znajdują się ruiny niedużego rzymskiego amfiteatru, klasztor i spory ogród, z którego rozciąga się widok na całe miasto. Ze wzgórza niedaleko jest do soboru św. Mikołaja – przepięknej rosyjskiej cerkwi. Zwiedzić można również bogato ozdobioną wewnątrz katedrę. Ponadto nad miastem wznosi się fort. Oczywiście najbardziej znanym miejscem jest Promenada Anglików, długa ulica ciągnąca się tuż nad morzem przez całe miasto aż do lotniska.
Lazurowe Wybrzeże: nasze wrażenia + czego się spodziewać
Byliśmy już w czterej rejonach we Francji i wiemy, jak różnią się one miedzy sobą. Lazurowe Wybrzeże jest niewątpliwie najbardziej wakacyjno-plażowo-kurortowym z nich. Z tego względu oczywiście straciło na autentyczności, choć i tak jest o wiele bardziej francuskie niż multikulturowy Paryż. W okolicach Nicei na pewno nie będzie problemu z dogadaniem się po angielsku, a większość restauracji jest czynna przez cały dzień, a nie, jak mówi francuska kultura, do 15.00 i od 19.00. Tym, co mnie osobiście zasmuciło najbardziej, była wszechobecna pizza, traktowana jako podstawowe danie. A Nicea ma się czym w kuchni pochwalić, o czy napiszemy osobno!
Mimo tego typu drobnostek widoki i bogactwo podwodnych atrakcji sprawiają, że Lazurowe Wybrzeże nie jest ani kiczowate, ani nudne. Wręcz przeciwnie, to idealne miejsce zarówno na długi weekend, jak i na tygodniowe wakacje.
Koronawirus
Podobnie jak w całej Francji, obecnie obowiązuje obowiązek noszenia maseczek we wszystkich sklepach i w pojazdach komunikacji publicznej. Za odsłonięty nos w pociągu grozi mandat. Nie widzieliśmy twarzy zasłanianych chustkami, raczej były to maski. Francuzi są bardzo posłuszni w tej kwestii: nie pchają się na siebie, korzystają z dozowników z żelem do dezynfekcji i nie ściągają maseczek na brodę. Na chwilę obecną większych ograniczeń raczej nie ma, można swobodnie plażować, spacerować, zwiedzać. Pamiętajcie jednak, że może się to zmienić, bo sytuacja jest dynamiczna.