Split, największe miasto Dalmacji i drugie największe miasto Chorwacji, popularny kurort, ważne turystycznie lotnisko i niezwykle znany cel wyjazdów wakacyjnych. Jeszcze przed przybyciem wiedzieliśmy, że metropolia wzbudzi w nas niesmak i tęsknotę za bardziej autentycznym, mniej odwiedzanym miejscem. Czy spotkało nas zaskoczenie?
Split i jednodniowe wycieczki
W pierwszej kolejności potraktowaliśmy Split jako bazę wypadową. Z miasta wygodnie dojedziemy w inne warte zobaczenia miejsca; opisaliśmy już jednodniowe wycieczki do takich miejscowości jak Trogir i Omiš. Gdybyśmy mieli więcej czasu, wybralibyśmy się również do ruin Salony (dzisiaj Solin). Duża baza noclegowa i liczne połączenia autobusowe sprawiają, że pod tym kątem Split spełnia swoją rolę znakomicie.
Split – pałac, który obrósł miastem
Kiedy tylko zaczęliśmy planować pobyt w Splicie, pierwszym, czego się dowiedzieliśmy, było to, że miasto powstało na ruinach ogromnego rzymskiego pałacu. Co nie jest do końca prawdą, bowiem podczas budowania pałacu miasto stało już od ok. 500 lat, założone przez Greków i nazwane przez nich Spalathos. Na początku III w. jednak położona bardzo blisko Salona dalece prześcignęła Spalathos bogactwem i rozmiarem, a z 60 tysiącami mieszkańców stała się stolicą Dalmacji. To właśnie z Salony pochodził niejaki Diocles, nisko urodzony Rzymianin, który z czasem zmienił imię na Dioklecjan i zrobił karierę w rzymskiej armii. Cesarstwo Rzymskie znajdowało się w III w. w kryzysie. Podczas wojny z Persją cesarz i jego syn zginęli, a Dioklecjan zajął najwyższy urząd.
Dla państwowości rzymskiej rządy Dioklecjana nie należały do najgorszych. Cesarz zakończył trwający od lat kryzys, ustanowił czterowładztwo (czyli czterech cezarów rządziło jednocześnie, każdy w swojej części) i przeprowadził różnego rodzaju reformy, które wcale nie ułatwiały życia przeciętnym obywatelom. Wprowadził najbardziej biurokratyczną administrację w historii Rzymu, podniósł podatki, powiększył armię. Najokrutniejszą częścią jego rządów były ostatnie prześladowania chrześcijan w Rzymie, które, jak wiemy, nie usunęły chrześcijaństwa z imperium. Chrześcijaństwo stało się oficjalną religią państwową zaledwie 12 lat po zakończeniu prześladowań. Z kolei sam Dioklecjan, zmęczony energicznym rządzeniem z własnej woli abdykował z urzędu w 305 roku, stając się pierwszym rzymskim cezarem, który się na to zdecydował. Po abdykacji cesarz udał się na emeryturę, którą spędził w ogromnym pałacu w rodzinnej Dalmacji, zanim umarł 6 lat później.
I właśnie pałac jest w tej historii kluczowy, ponieważ jego pozostałości zajmują obecnie około połowę powierzchni splickiego starego miasta. Dioklecjan kazał wybudować pałac specjalnie po to, żeby w spokoju spędzić w nim ostatnie lata życia, jednak do tego wystarczyła mu połowa budowli – drugą połowę zajmował uzbrojony garnizon wojskowy. Pałac właściwie stał się położoną nad morzem fortecą. Po śmierci Dioklecjana pałac nadal należał do rzymskiego dworu, jednak nie miał specjalnego znaczenia.
Zmieniło się to w VII wieku, kiedy Salonę zniszczyli barbarzyńcy. Jak wiecie z wpisu o Trogirze, mieszkańcy zdobytego miasta masowo uciekali – część do Trogiru właśnie, a część do gigantycznego pałacu w dawnym greckim Spalathos. Trzystuletnia wówczas budowla pomieściła uchodźców, którzy zaczęli się w niej urządzać – w komnatach i na korytarzach pałacu urządzali mieszkania, warsztaty i sklepy. Po kilku wiekach ruiny oryginalnego pałacu znalazły się pod ziemią, zaś na jego fundamentach wyrosło całe miasto.
W X wieku miasto znane już było jako Spalato i należało do Bizancjuim, ale w okolicy powstawało pierwsze w historii Królestwo Chorwackie. Mieszanka kulturowo-etniczna doprowadziła do konfliktów: przykładowo, kłócono się o to, w jakim języku należy odprawiać liturgię. Biskup Grzegorz Niński (Grgur Ninski), którego ogromny pomnik stoi dziś w centrum miasta, chciał wbrew papieżowi wprowadzić język słowiański jako język religijny – tak żeby ci, którzy nie rozumieli łaciny (czyli większość mieszkańców), mogli więcej z tej liturgii zrozumieć. Inni biskupi nie chcieli się jednak na to zdobyć. Tymczasem w całej Dalmacji mówiono już (oprócz słowiańskiego) wyodrębnionym z łaciny językiem dalmatyńskim. Bizancjum, Wenecja Chorwacja i Węgry próbowały formalnie przyłączyć Split do swoich terytoriów przez kolejne sześć wieków. Wreszcie, w 1420 r. Wenecja kupiła prawa do Splitu i na prawie 400 lat zapanował względny spokój.
Dalsza historia Splitu nie różni się właściwie od dziejów reszty Chorwacji (przeczytacie o nich również w naszych wpisach o innych miastach Chorwacji). Pod koniec XVIII wieku Dalmację razem ze Splitem uzyskali Habsburgowie. Z krótką przerwą na władzę Napoleona, utrzymali oni miasto aż do powstania Jugosławii w 1918 r. W czasie II wojny światowej Split najpierw zajęli Włosi, a później Niemcy.
Split: Najpopularniejsze zabytki
Kiedy przed wyjazdem układaliśmy plan zwiedzania, w różnych opisach znaleźliśmy dość długą listę zabytków. Tymczasem większość z nich to kolejne części dawnego pałacu, które zwiedzamy z jednym biletem. Dodatkowo stare miasto zawiera kilka nowszych punktów, o które warto „zahaczyć”. Dlatego zwiedzanie na pewno nie zajmie Wam więcej niż jeden dzień.
Podziemia pałacu
Najwięcej z tego, co dzisiaj wiemy o pałacu Dioklecjana, pochodzi z analizy najlepiej zachowanej części – piwnic. Podziemia podzielone są na dwie symetryczne części, a pomiędzy nimi biegnie korytarz, który zawłaszczyły małe sklepiki i stoiska z pamiątkami. Trzeba przyznać, że nawet komercyjne drobiazgi robią inne wrażenie w ciemnym, ponurym podziemiu. Kiedy już przejdziemy przez korytarz, możemy zwiedzić rozległe piwnice. Nie spodziewajcie się tu wielu eksponatów czy pięknych rzeźb, ale oryginalne rzymskie piwnice dają dobre poczucie, jak rozległy musiał być kompleks pałacowy. Patrząc na wciąż stojące masywne kolumny, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że starożytny Rzym faktycznie pozostaje wieczny.
Przebudowane części pałacu
Jak już wyjaśniliśmy wyżej, budynki pałacowe zmieniły swoje przeznaczenie. Niektóre części zostały przebudowane w specjalny sposób, tak że wciąż widać w nich rzymską architekturę. Części te zwiedzamy w ramach jednego biletu.
Katedra św. Domniusa (Katedrala Svetog Duje)
Dioklecjan wybudował dla siebie mauzoleum na terenie pałacu. Szczęśliwie chrześcijanie nie zniszczyli budowli, natomiast przerobili ją na kościół, i to już w VII w. W XII w. natomiast dobudowano dzwonnicę. Obecnie jest to prawdopodobnie najstarsza katolicka katedra na świecie (!), która nie przeszła gruntownej przebudowy. Rzeczywiście, od razu po wejściu widzimy, że nie jest to tradycyjny kościół – przede wszystkim jak na katedrę, pomieszczenie jest zaskakująco małe. Poza tym zachował się okrągły kształt, rzymski fryz i charakterystyczny sufit, podobny do tych, które widzieliśmy w podziemiach. Przed wejściem do katedry możemy też zobaczyć oryginalnego egipskiego sfinksa. Dodano tu oczywiście sporo katolickich elementów, w tym przepięknych barokowych rzeźb. Warte uwagi są drewniane drzwi, wyrzeźbione w XIII w. i przedstawiające sceny z życia Chrystusa. Na ironię zakrawa, że św. Domnius był męczennikiem, który zginął w czasie zainicjowanych przez Dioklecjana prześladowań chrześcijan…
Oczywiście można wspiąć się na dzwonnicę katedry. Roztacza się stamtąd widok na całe miasto.
Znacznie mniejszą popularnością wśród turystów, niż katedra i dzwonnica cieszy się skarbiec i krypta św. Lucyny. Skarbiec to nowoczesny budynek, w którym zgromadzone są relikwiarze, rzeźby i obrazy, słowem, wszystkie bogactwa, które katedra zgromadziła. Krypta natomiast jest ponurym, podziemnym pomieszczeniem z kamienia. Nie mówimy, żebyście tam nie szli, ale nie spodziewajcie się za wiele.
Baptysterium
Baptysterium z kolei służyło dawniej jako świątynia Jowisza. Później natomiast przerobiono je na baptysterium (czyli miejsce chrztów). Baptysterium ma ciekawy półkolisty sufit – wyrzeźbiono na nim – jeszcze w czasach rzymskich – 64 ludzkie twarze, przedstawiające najróżniejsze emocje. Badacze do dziś nie są pewni, do czego miały służyć te przedstawienia lub co symbolizowały. Przy baptysterium stoi też drugi egipski sfinks.
Poza pałacem
Niegdyś do i z pałacu można było przejść przez jedną z czterech bram: Złotą, Srebrną, Brązową i Żelazną. Wszystkie zachowały się do dziś. Wśród turystów najpopularniejsza jest Złota Brama (niegdyś faktycznie ozdobiona była złotem, podobnie jak pozostałe bramy odpowiednimi metalami). Po przejściu przez bramę widzimy duży pomnik mężczyzny trzymającego księgę. To Grgur Ninski – biskup Ninu, o którym pisaliśmy wyżej.
Wśród innych uczęszczanych przez turystów miejsc w Splicie należy wymienić plac Narodni Trg, gdzie aż roi się od eleganckich kawiarni. W jednym z okalających plac budynków mieścił się stary ratusz. Z placu bardzo blisko do Żelaznej Bramy, przy której zobaczymy wieżę z bardzo ciekawym zegarem. Otóż zegar ten ma na tarczy 24 godziny! Podobne zegary widzieliśmy też w innych miejscach w Chorwacji, ale przyznacie, że jest to swego rodzaju ewenement.
Zwiedzanie – informacje praktyczne
Chorwacja ustaliła, że wprowadza euro zamiast kuny. Dlatego postanowiliśmy nie zamieszczać cen wstępu do zabytków, bo zwyczajnie zaraz staną się one nieaktualne.
Bilet na zwiedzanie pałacu można kupić naprzeciwko katedry i jest on dostępny w czterech wersjach, które obejmują wstęp do różnych miejsc:
niebieski – katedra, krypta, baptysterium
czerwony-katedra, krypta, baptysterium, skarbiec
zielony-katedra, skarbiec, dzwonnica
fioletowy-katedra, krypta, skarbiec, baptysterium, dzwonnica (czyli wszystko :))
Bilet do podziemi kupujemy osobno.
Podsumowanie
Jak być może wyczuliście, Split nas nie zachwycił. Jest to duży, obrzydliwie popularny turystyczny kurort, i po prostu nas nie urzekł tak bardzo, jak na przykład zaciszny i romantyczny Ston. Na pewno jest jednak miastem niezwykle ciekawym, a ślady jego dawnej historii mieszają się ze współczesnymi elementami. I uważamy, że warto to eklektyczne miejsce zobaczyć. Nie warto natomiast planować w samym Splicie długich wakacji – lepiej pojechać na kilka jednodniowych wycieczek po okolicy (możecie sprawdzić Solin, Omiš. , Szybenik, Park Narodowy Krka i Trogir).