Turcja jest w trójce najczęściej odwiedzanych państw przez polskich klientów biur podróży. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że większość tych wycieczek marzeń kończy się na plaży na riwierze. Nie rozumiemy tego fenomenu. Turcja to fascynująca historia, niesamowita architektura i przepiękna natura. Dlatego naszą pierwszą podróż zaplanowaliśmy skrupulatnie, nastawiając się na dwie okolice: Stambuł i bajkową Kapadocję.
Turcja taka duża. Dlaczego tylko Stambuł i Kapadocja?
Bo w 8 dni nie zdążycie nic więcej. Proste. Tak, wiem, że są wycieczki które w tydzień pokazują całą Turcję. Naszym zdaniem nie pokazują tak naprawdę nic. Na Stambuł trzy dni to minimum, a na jednodniowe wycieczki do Kapadocji pomstowaliśmy tutaj. Stojąc przed wyborem „zobaczyć po łebkach wiele miejsc albo dwa dokładnie” uznaliśmy, że sensowniejsza jest opcja nr 2. I tak do Turcji chce się wrócić.
Plan wycieczki
Dzień 0. Zaczynamy przygodę
Przylot do Stambułu. Promocja LOTu pozwoliła na zakup stosunkowo niedrogich biletów prosto do Stambułu. Przylatujemy po południu, wieczorem spacerujemy po centrum miasta. Na ulicy jest dużo ludzi, można czuć się bezpiecznie.
Dzień 1. Top of the top (zobacz tutaj dokładny plan dnia)
Wstajemy z samego rana, żeby wszystko zdążyć. Dziś zwiedzamy najbardziej znaną atrakcję: Hagia Sofia. Na spokojne zwiedzanie przeznaczamy ok. 2 h, ale możliwe, ze trzeba będzie czekać w kolejce przed wejściem (dlatego właśnie wstajemy wcześnie). Z ogromnego budynku kierujemy się do położonego niedaleko pałacu Topkapi. Pałac do duży teren, pokryty licznymi zabudowaniami, dawna siedziba sułtanów. Na jego zwiedzanie potrzebne będą co najmniej 3 h. tego samego dnia powinniśmy zdążyć jeszcze zobaczyć Cisterna Basilica – podziemny zbiornik na wodę z czasów rzymskich, w którym panuje dość niezwykła, mroczna atmosfera. Możecie też dostać się do mauzoleów dawnych sułtanów rozrzuconych w dwóch miejscach wokół placu Sultanahmet.
Uwaga: mozecie też przełożyć pałac Topkapi na inny dzień, a dziś zwiedzić Błękitny Meczet i pójść na bazar. Meczet jest zamykany kilkukrotnie w ciągu dnia na czas modlitwy i do tego nalezy dopasować plan.
Dzień 2. Meczety, wszędzie meczety (zobacz tutaj dokładny plan dnia)
Zaczynamy od Błękitnego Meczetu, położonego dokładnie naprzeciwko Hagia Sophia. Następnie ruszamy w drogę przez miasto do meczetu Bajazyda. Po drodze przechodzimy przez Grand Bazaar, turystyczne i nie do końca autentyczne targowisko, gdzie można przepuścić wszystkie pieniądze na pyszne słodycze i kolorowe pamiątki. Uważajcie, nawet targując się, przepłacicie. Wchodzimy też nieco bardziej autentycznego meczetu Nuruosmaniye i wreszcie trafiamy do meczetu Bajazyda. Wreszcie docieramy do najpotężniejszego meczetu w mieście (choć wrażenie to sprawia głównie jego położenie na pagórku): Meczetu Sulejmana. Stamtąd niedaleko już do Mostu Galata, skąd roztacza się piękny widok na miasto. Polecamy zwłaszcza o zachodzie słońca. Na moście znajdują się liczne restauracje serwujące dania ze świeżych ryb. Po drugiej stronie mostu czeka Wieża Galata – niewysoka wieża, na którą można wejść.
Dzień 3. Dalej od centrum
Kolejne atrakcje znajdują się dalej od centrum. metrem podjeżdżamy do pałacu Dolmabahce, późniejszej rezydencji sułtanów. Jest to bogate i niezwykle eleganckie miejsce, stylizowane na europejskie i zupełnie różne od pałacu Topkapi. Zwiedzanie zajmuje ok. 3 h i polecamy wziąć audioprzewodnik. Następnie pojechaliśmy do twierdzy Rumeli Hisari. Znajduje się ona bardzo daleko i dojazd metrem zajmuje ok. 50 min (tak to jest w ogromnej metropolii o.o). Twierdza została wybudowana w 1452 r. Mówi Wam coś ta data, nie? Twierdza odegrała kluczową rolę w zdobyciu Konstantynopola i była świadkiem drastycznych wydarzeń. Jest ona położona tuż przy Cieśninie Bosfor i obecnie stanowi trzy wieże i trochę ceglanych murów na wzgórzu. Można się powspinać po kamieniach i podziwiać cudowne widoki na cieśninę. Zwiedzanie na świeżym powietrzu zajmuje ok. 1 h.
Stamtąd dostajemy się do placu Taksim, znanego miejsca w Stambule, z którego odjeżdża zabytkowy tramwaj. W drodze powrotnej (stanowczo zalecamy nocleg w pobliżu Hagia Sophia) możemy ponownie przejść się mostem Galata, niedaleko którego znajduje się również targ Korzenny – kolejny bazar ze słodyczami i pamiątkami. Jeśli uważacie, że Rumeli Hisari nie jest warte zachodu, możecie zamiast tego zwiedzić Muzeum Archeologiczne.
Dzień 4. Wakacje po książęcu
Wycieczka promem na Wyspy Książęce. Wyspy Książęce (Adalar) to cztery wysepki położone kilkadziesiąt kilometrów na południe od Stambułu, gdzie mieszkańcy miasta odpoczywają w weekendy. Na najmniejszej z wysepek można plażować, po największej miło się spaceruje. Na wyspach nie wolno jeździć samochodami. Sam rejs promem jest przyjemnym odpoczynkiem. Rejs w jedna stronę trwa ok. dwie godziny.
Wracamy późniejszym popołudniem (chyba że udajemy się na plażowanie ;)) i zdążamy jeszcze pójść na trzeci ze znanych bazarów: Bazar Egipski.
Dzień 5. Gwarno i turecko
Wieczorem będziemy odlatywać ze Stambułu, więc należy pilnować godziny. Do wieczora jednak sporo czasu, wiec promem płyniemy na przeciwległy brzeg Stambułu: Uskudar. To bardziej autentyczna, turecka i gwarna część miasta. Nie jest tu może tak olśniewająco, jak na placu Sultanhamet, ale atrakcji nie zabraknie. Zwiedzamy wybrane z kilkuset (!) meczetów, spacerujemy aleją nad brzegiem morza, skąd można zobaczyć wysuniętą w wodę Wieżę Dziewiczą. Próbujemy jedzenia w jednym z lokalnych barów, kupujemy też tutejszy przysmak: małże nadziewane ryżzem. P południu wracamy i jedziemy na lotnisko, skąd udajemy się do jednego z portów lotniczych Kapadocji: Nevsehir lub Kayseri. Dojazd z obu z nich do Goreme trwa ok. godzinę i jest w przystępnej cenie organizowany przez wszystkie hotele. Z transportem publicznym może być problem.
Dzień 6. Kapadocjo, przybywamy!
Na ten dzień rano planujemy lot balonem (jeśli go planujemy. Za i przeciw rozważamy w osobnym wpisie). Lot zaczyna się i kończy wcześnie rano, wiec nie rozsypuje planu dnia, natomiast może on zostać przełożony na dzień następny, dlatego najlepiej zarezerwować na najwcześniejszą datę. Jeśli nie lecimy balonem, możemy też wybrać się na punkt widokowy z samego rana i podziwiać ich start.
Po ewentualnym powrocie zaczynamy zwiedzanie od przejścia (dojdziecie piechotą, Goreme to nie metropolia ;)) do Goreme Open Air Museum. Jest to zbiór wczesnośredniowiecznych kościołów, w których zachowały się freski. Zwiedzanie zajmuje ok. 3 h. Przez resztę dnia trekkingujemy po Red Valley i Rose Valley – wspaniałych dolinach, nazwanych od kolorów skał, które w nich dominują (o skałach, tak jak o kościołach, piszemy tutaj).
Dzień 7. Podziemne miasta
Dziś zwiedzamy dwa ze słynnych podziemnych miast (szczegóły praktyczne opisaliśmy w osobnym poście). Aby dotrzeć do Derinkuyu, jedziemy autobusem z przystanku w Goreme i przesiadamy się w Nevsehir. Dojazd nie jest skomplikowany, spokojnie dacie radę samodzielnie. Derinkuyu to wykute w skale pomieszczenia i korytarze, w których napotkacie zorganizowane wycieczki, a strzałki poprowadzą Was jak za rączkę. Stamtąd wsiadamy do autobusu w stronę Nevsehir i wysiadamy mniej więcej w połowie drogi, w Kaymakli. To mniej uczęszczane przez wycieczki podziemne miasto, w którym można się już zupełnie normalnie zgubić. Polecamy. Po powrocie możemy pospacerować po Goreme.
Dzień 8. Dajemy czadu
Najfajniejszy dzień wyjazdu, jeśli macie „parę w nogach”, bo robimy tu spacer ok. 25 km. Przez większość czasu idziemy jednak po płaskim terenie, a piękne widoki wynagradzają wszystko. To da się zrobić. No więc startujemy z Goreme do Pigeon Valley, które to podejście jest najtrudniejszym fragmentem wycieczki. Widoki na dolinę oczywiście cudowne. Docieramy do Uchisar, którego główną atrakcją jest wykuta w skale cytadela , do której można wejść. Pozostawiamy Uchisar za sobą i ruszamy przez White Valley na ok. 3-4 godzinny spacer. Idziemy górą-wówczas mamy wspaniałe widoki na przepaście. W końcu docieramy nad słynną Love Valley, której nazwa ewidentnie pochodzi od miłości nieplatonicznej, bowiem skały typowe dla niej mają jednoznaczny kształt, hehe. Ponieważ jest to takie zabawne, na sam koniec fantastycznej trasy (podczas której nie spotkaliśmy żywego ducha) dojeżdżają wycieczki zorganizowane, żeby każdy turysta mógł sobie zrobić zdjęcie na tle skały w kształcie przyrodzenia.
Jednak również ten instagramerski spot zostawiamy za sobą i kierujemy się do miasteczka Cavusin, gdzie widzimy kolejny wykuty w skale zamek. Obchodzimy go dookoła, gdyż z tyłu widać niesamowite formacje skalne i piękny widok na kolorowe doliny. Patrzymy też na widniejący na horyzoncie Uchisar i gratulujemy samym sobie. Stamtąd wpół godziny wygodną drogą wracamy do Goreme.
Dzień 9. Wracamy do domu
Niestety wracamy 🙁 Rano możemy wyjść na punkt widokowy i popatrzeć na startujące balony, następnie jedziemy z powrotem na lotnisko. Ze względu na konieczność przesiadki w Stambule mamy loty zaplanowane rozsądnie i wieczorem wracamy do Polski.
Wszystkie atrakcje opiszemy oczywiście szczegółowo w osobnych wpisach, które już się szykują. Na razie… na razie róbcie formę na trekking w Kapadocji i czatujcie na loty.
Cześć super wpis!!:) My planujemy Turcję w tym roku dopiero na wrzesień/ październik. Też chcemy Stambuł ,ale zamiast Kapadocji, która jest bardzo daleko ,chcemy Efez ,bo jestem fanem tego typu atrakcji. Braliście hotele, czy hostele ? Pozdrawiam serdeczenie 🙂 – Szymon Psycholog Biznesu
Bawcie się dobrze – nasza jesień to świetny czas na Turcję! My braliśmy hotele
Czesc, dziekujemy za bardzo fajny wpis z ktoregi na pewno skorzystamy.
A jakimi liniami lecieliscie ze Stambulu do Kapadocji, ile kosztowal lot i przez jaka strone go kupiliscie?
Cześć,
dzięki i bardzo się cieszymy! Lecieliśmy Turkish Airlines i kupiliśmy go bezpośrednio przez stronę linii. Ceny się zmieniają zależnie od sezonu i najłatwiej je sprawdzić przez Google Flights (można tam też porównać, czy tureckie tanie linie nie są akurat tańsze – w naszych datach nie były).
Pozdrawiamy!