You are currently viewing Dubrownik – jak pojechać na południe Chorwacji i nie zwariować

Dubrownik – jak pojechać na południe Chorwacji i nie zwariować

Dubrownik jest najdalej wysuniętym na południe dużym i popularnym turystycznym miastem Chorwacji. Jest też najczęściej wybieranym przez turystów miastem w Chorwacji w ogóle. Jeżeli wybieracie się nad Adriatyk samolotem, na jakieś 33,33% kierujecie się do Dubrownika właśnie (pozostałe dwa lotniska Dalmacji to hiperpopularny Split i zdominowany przez Ryanaira Zadar). Miasto słynie z jednej strony z pięknych plaż, kamiennej starówki i ciekawej historii, z drugiej zaś – z tłumów turystów, mocno zawyżonych cen i wszechobecnej tandety. Dziś postaramy się opisać, jak najlepiej spędzić czas w Dubrowniku, żeby nie wrócić z wakacji bardziej zmęczonym, niż przed nimi.

Ile nazw ma Dubrownik?

W przeciwieństwie do większości chorwackich miejscowości, które zwiedziliśmy podczas naszej podróży (całą naszą trasę możecie sprawdzić tutaj), Dubrownik jest stosunkowo nowym miastem. Faktycznie, już w starożytności nieduża wysepka, która dziś wtopiona jest w stare miasto, czyli Stari Grad, była zamieszkana przez plemiona ilyrijskie. Jednak faktycznie miasto zostało założone „dopiero” w VII w., przez uciekinierów z leżącego nieopodal rzymskiego miasteczka, które dziś nazywa się Cavtat. Nawiasem mówiąc, w Cavtacie do dziś można zwiedzać starożytny cmentarz (nekropolia Epidaurum, jak wtedy nazywała się miejscowość). Tak czy inaczej, w VII w. Słowianie podbijali okolicę, mieszkańcy uciekli niewielki kawałek na północ i osiedlili się na małej wysepce, zwanej Lausa.

Już sto lat później osada była stosunkowo spora, odnaleziono nawet ślady bazyliki z tego okresu. Jednocześnie w pobliżu osiedlili się Słowianie, przed którymi Rzymianie wcześniej uciekli. Obie społeczności delikatnie moiwąc nie przepadały za sobą – do tego stopnia, że jedni mieszakli po jednej stronie kanału, a drudzy po drugiej. Ponadto Rzymianie trzymali się nazwy Lausa, a Słowianie ochrzcili swoją część Dubrownikiem (czyli „Dąbrową”; podobieństwo do polskiego słowa określający las, w którym dominują dęby bynajmniej nie jest przypadkowe). Dziś najważniejszym deptakiem na starym mieście Dubrownika jest ulica Stradun. Wierzcie lub nie, ale powstała ona dokładnie na miejscu tego właśnie kanału, zasypanego w XII wieku.

Dziśnie widać, że w miejscu ulicy Stradun był kiedyś kanał

Ragusa, czyli sól w oku Wenecji

Miejscowość – czy początkowo dwie miejscowości – oficjalnie należały do Bizancjum, miały natomiast sporo autonomii. Rzymscy mieszkańcy przeinaczyli oryginalną Lausę na Ragusę i ta nazwa zapisała się w historii drukowanymi literami. Wkrótce niewielka wioska nabrała takiego znaczenia, że do terytorium Ragusy przyłączono też inne pobliskie miasteczka. Już w X w. na coraz bogatsze miasto chrapki nabrali Wenecjanie; musieli jednak poczekać dobre 300 lat. Udało im się zdobyć wpływ nad miastem dopiero w 1204 r., podczas niechlubnej czwartej krucjaty. Pamiętacie? To ta sama, podczas której krzyżowcy zburzyli Zadar mimo wywieszenia ogromnego krzyża na murach miasta (jeśli nie pamietacie, koniecznie sprawdźcie nas wpis o Zadarze). Jednak w przeciwieństwie do Zadaru, Ragusa nie została zniszczona, zachowała pewną niezależność a nawet nieco urosła terytorialnie po kupieniu od serbskiego króla pobliskiego Stonu (koniecznie pojedźcie do Stonu, kiedy będziecie w okolicy!), musiała natomiast płacić Wenecjanom trybut.

Ale i to nie trwało długo. Musimy znów wrócić na chwilę do Zadaru. W zadarskim klasztorze franciszkanów, który zresztą można dziś zwiedzać, podpisano w XIV w. traktat pokojowy między Wenecją a Węgrami, na mocy którego Wenecja musiała oddać Ragusę Węgrom. A ponieważ Węgry były królestwem lądowym, Ragusa zaś głównie handlowała drogą morską, oba państwa (bo Republikę Ragusy właściwie można już było nazywać państwem-miastem) nie wchodziły sobie specjalnie w drogę. I tak wolna Ragusa zaczęła zmierzać ku potędze, która miała trwać przez kolejne wieki.

Miasto-państwo i talassokracja

Faktem jest, że potędze nie do końca przystoiło płacenie trybutu Imperium Ottomanów, które to płacenie zaczęło się już 50 lat po uwolnieniu od Wenecjan, a skończyło dopiero kilkaset lat później. Tym niemniej, dzięki korzystnemu połączeniu geograficznemu i mądrej władzy, Republika Ragusy rosła w siłę. Szybko zawarto przymierze z włoskim miastem Ancona, które leży dokładnie naprzeciwko Dubrownika. W ten sposób wolny handel morski Wenecjan został nieco ograniczony, zaś Ragusa i Ancona kontrolowały szlak handlowy, który prowadził aż do dzisiejszej Belgii! Ponadto statki produkowane w Ragusie uważane były za światowej klasy i umożliwiły bezpośredni handel z Indiami, a nawet założenie niewielkiej kolonii w Maorko. Republika Ragusy stała się więc talassokracją, czyli państwem, które dominuje politycznie i gospodarczo dzięki utrzymywaniu przewagi na morzu. Polecamy zwiedzić Muzeum Morskie w Dubrowniku, gdzie potęga morska miasta jest dobrze przedstawiona.

Jednak Ragusa odniosła sukces nie tylko w handlu. Już w XIII w. spisano dosć nowoczesne, jak na tamte czasy, statuty. Przewidywały one np. wydzielone miejsca do kwarantanny po powrocie z długich podróży (o średniowiecznej kwarantannie w Dubrowniku przeczytacie w naszym wpisie o wyspie Lokrum) i zniesienie niewolnictwa. Ponadto miasto posiadało nowoczesny system dostarczania czystej wody i dość dobrze działającą opiekę zdrowotną – założona w XIV w. apteka działa do dziś i opiszemy ją przy okazji zwiedzania zabytków Dubrownika. O ile większość Dalmacji w XVIII w. przeszła z rąk weneckich pod panowanie Habsburgów, o tyle z Ragusą cesarze austrowęgierscy podpisywali pakty o pozostawieniu republiki w spokoju.

Klasztor franciszkanów i XIV-wieczną aptekę możemy dziś zwiedzać

Upadek

Nic nie może trwać wiecznie, nawet potęga Ragusy. W XVII w. miasto nawiedziło trzęsienie ziemi, które doszczętnie zniszczyło dużą część zabudowań. W tym też okresie republikę zmuszono do sprzedania kawałka swoich ziem Ottomanom – i dziś jest to ten niesczęsny kawałek Bośni i Hercegowiny, który zapenwia jej dostęp do morza. Prawdziwe kłopoty zaczęły się jednak w 1806 r., kiedy do miasta weszła armia Napoleona, zresztą podstępem. W odpowiedzi wojska rosyjskie i czarnogórskie wkroczyły do walki, w wyniku której miasto zostało zniszczone, a później przyłączone do imperium napoleońskiego.

Po siedmiu latach bogatsze klasy społeczne rozpoczęły powstanie, które szybko wsparli Brytyjczycy. Swoje oddziały wysłali również Austriacy. Kiedy tylko Francuzi się poddali, Austriacy przejęli władzę w dawnej republice. Habsburgowie złamali wszystkie podpisane przez siebie umowy, nie przestrzegali również zasad postępowania z terenami podbitymi przez Napoleona. Przedtsawicielowi Ragusy odmówiono głosu podczas Kongresu Wiedeńskiego, choć zgodnie z regułami taki głos mu się należał. Republika Ragusy nigdy nie podpisała kapitulacji, ale została włączona do Cesarstwa Austro-Węgier, a konkretnie do Królestwa Dalmacji. Austriacy przeliczyli się jednak, myśląc że łatwo im będzie poskromić wymieszanych etnicznie Słowian. W królestwie trwało normalne życie polityczne, jednak poparcie miały partie nacjonalistyczne, dążące do do nowego podziału terenu między niezależne państwa zgodnie z narodowością mieszkańców.

Dubrownik dla Słowian

Nie udało się to aż do upadku Austro-Węgier w 1918 r. Wówczas Dubrownik stał się częścią Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców (to królestwo jest niezwykle ciekawe samo w sobie i zapewne napiszemy o nim więcej przy okazji wyjazdu do Bośni i Hercegowiny). Podczas II wojny światowej Dubrownik najpierw okupowali Włosi, a później Niemcy. Miasto solidnie ucierpiało, kiedy ci drudzy przejmowali władzę. W 1944 r. Dubrownik odbili jugosławiańscy partyzanci. Od razu po wojnie zaczęli tu przybywać turyści z zachodniej Europy, a przywożone przez nich pieniądze spowodowały szybki rozwój miasta.

Spokój nie trwał jednak, jak wiemy, długo. Bombardowanie Dubrownika jest jednym z najbardziej znanych momentów wojny jugosławiańskiej. W 1991 r. Dubrownik zaatakowała armia jugosławiańska, skąłdająca się głównie z Serbów. Co prawda współcześni Serbowie zdają się mieć na ten temat inne zdanie, o co zresztą zdarzyło się nam pokłócić, jednak zgodnie z dostępną nam wiedzą członkowie Jugosławiańskiej Armii Ludowej, którzy atakowali Dubrownik, w większości nie byli Chorwatami. Atak miał miejsce po odłączeniu się Chorwacji od Jugosławii i formowała się właśnie armia chorwacka, która to armia chorwacka odbiła miasto po siedmiu miesiącach. Dubrownik był w fatalnym stanie, podobnie jak jego populacja. Co ciekawe, zachodnie media oskarżane były o rozpaczanie nad zniszczonymi zabytkami bardziej niż nad śmiercią cywilów. Choć oblężenie skończyło się w 1992 r., przez kolejne trzy lata sytuacji nie uznawano za bezpieczną. Dopiero po tym okresie odbudowano większość Starego Miasta. Większość prac zakończono do 1999 r.

Dubrownik: plaże, kajaki, wycieczki

Co robić w Dubrowniku?

Po pierwsze, zwiedzać.

Zabytki Dubrownika zasługują na osobny wpis. Koniecznie należy wejść na mury okalające miasto – mury w Dubrowniku są jednymz największych sredniowiecznych systemów fortyfikacji w EUropie i robią ogromne wrażenie. Na samym Starym Mieście równeiż nie będziemy się nudzić: możemy zwiedzić Pałac Rektorów, klasztor franciszkanów i katedrę. Polecamy też wjechanie na wzgórze Srđ, skąd rozciąga się widok na całe miasto.

Po drugie, plażować.

Dubrownik to duże miasto i jako takie nie wydaje się być najlepszym miejscem do plażowania. rzeczywiście, większość miłośników białego piasku jeździ do mniejszych miejscowości w okolicy, na przykład do wsponianego wyżej Cavtatu. Jednak i w samym Dubrowniku da się zupełnie przyjemnie popływać. Mozemy polecić dwie popularne plaże: Uvala i Bellevue. Na plażowanie dobrze udac się również na którąś z Wysp Elafickich lub na Lokrum. Niezależnie od miejsca, warto mieć ze sobą maskę do snorkelingu – na pewno zobaczycie mnóstwo kolorowych rybek!

Po trzecie, pływać kajakiem.

W Dubrowniku można wypożyczyć kajaki i opłynąć Stare Miasto oraz wyspę Lokrum. Mury znakomicie wyglądają z wody! Na trasie wycieczki znajduje się też jaskinia Betina, dostępna tylko od strony wody. Podobne wodne jaskinie znajdziemy też na brzegu Lokrum. Można wziąć udział w kajakowej wycieczce z przewodnikiem, podczas której zobaczycie wszystkie te miejsca, albo wynająć kajak indywidualnie. My polecamy oczywiście tę drugą opcję: możecie wtedy zatrzymać się, gdzie chcecie i płynąć swoim tempem. Nam wycieczka z postojami na pływanie zajęła cztery godziny. Wypożyczalnia kajaków znajduje się nad samym morzem przy plaży Kolorina, obok fortu Lovrjenac. Dobrym pomysłem jest podejscie do stoiska dzień przed planowaną wycieczką i zarezerwowanie kajaka. Przed samym wypłynięciem dostajemy dwie wodoodporne beczki, do któych możemy schować wszystkie cenne rzeczy.

Jaskinia Betina
Radosny kajakarz

No i po czwarte…

…pojechać (lub popłynąć) na wycieczkę. Wyspy Elafickie są nieduże i o wiele spokojniejsze od Dubrownika. Ponoć najlepsze piaszczyste plaże znajdziecie na Lopud, my woleliśmy jednak maleńki Koločep, gdzie na dzikich plażach snorkelowaliśmy zupełnie sami. Na wszystkie trzy wyspy dopłyniecie promem Jadrolinja. Znacznie bardziej popularna (i bardzo blisko położona) jest wyspa Lokrum. Jeśli macie czas, polecamy też wyjazd do Cavtatu i do Stonu, przepięknego, cichego miasteczka, gdzie można zwiedzić kilkukilometrowy mur!

Na ile jechać

Sam Dubrownik zwiedzimy w jakieś dwa dni. Do tego należy doliczyć wycieczki po okolicy (jak wyżej) i – jeśli chcecie – dni na plażowanie.

Informacje praktyczne, czyli kilka trików na Dubrownik

Dubrownik już od dekad przyciąga turystów jak magnes. Dlatego i tłumy, i ceny potrafią zepsuć wyjazd. Dlatego mamy dla Was garść wskazówek, jak „rozegrać” wyjazd.

Przed wyjazdem

Przede wszystkim, w żadnym razie nie jedźcie w ciemno! To jest turystyczne miasto i im wcześniej zarezerwujecie nocleg, tym lepiej dla Was. Różnica w cenie i dostępności będzie ogromna. Szczególnie w obecnej sytuacji – rożyzna panuje nie tylko w Polsce i słyszeliśmy relacje osób, które w tym roku wyjechały do Chorwacji bez zarezerwowanego noclegu. A potem był płacz i zgrzytanie zębów. Nie zamawiajcie przez firmy krzak ani u niewiadomokogo. Jeśli wynajmiecie pokój przez Booking, w razie problemów otrzymacie pomoc.

Podczas szukania noclegu zwróćcie szczególną uwagę na lokalizację. Jeśli wybieracie się samochodem, może Was kusić wynajęcie czegoś poza miastem, pamiętajcie jednak, że parking przez Starym Miastem, na który samochody nie mają wstępu, jest drogi i zawsze zatłoczony.

Po przyjeździe

Jeśli chodzi o planowanie zwiedzania, to pierwsze, jak tylko dotrzecie do miasta, kupcie Dubrovnik Pass. Karty kupicie od ręki w punktach informacji turystycznej oraz w innych miejscach (pełna lista tutaj, w punkcie 2). Karta uprawnia do darmowego wejścia lub zniżek przy wejściu do wielu atrakcji i szybko się zwraca. Oprócz murów, wejdziecie za darmo m. in. do Muzeum Morskiego, do fortu Lovrjenac, do klasztoru franciszkanów i XIV-wiecznej apteki, dostaniecie także zniżki na wycieczkę na Lokrum i na wejście na mur w Stonie. Ponadto możecie za darmo jeźdić komunikacją miejską.

Kolejka na wzgórze Srđ jest dość droga, więc warto przejść się piechotę przynajmniej w jedną stronę (podejście jest dość strome i w upał może być męczące, ale zejście jest już łatwiejsze). Widok ze wzgórza najlepiej prezentuje się o zachodzie słońca. Jeszcze jedno odnośnie planowania: omijajcie Lokrum w weekendy. Wtedy miejscowi tłumnie ruszają na wyspę, na którą mają wolny wstęp. W dni powszednie będzie o wiele luźniej. To samo dotyczy wysp Lopud i Šipan.

Widok ze wzgórza Srđ

Nie polecamy jednodniowej wycieczki na wszystkie trzy Wyspy Elafickie. Widzieliśmy jak takie wycieczki wyglądają i serio, nie zdążycie tam nawet poczuć klimatu wysp. Lepiej popłynąć tylko na jedną z nich, za to z noclegiem, na spokojnie pospacerować i poszukać swoich ulubionych miejsc.

Omijajcie z dala restauracje przy ulicy Stradun i w centrum starego maista. Są drogie i stosunkowo kiepskie. Im dalej od centrum, tym lepsze (i tańsze) jedzenie. Jeśli stare miasto, to po lewej stronie od Stradun, patrząc w stronę morza.

Jeśli się da, spróbujcie odwiedzić Dubrownik w maju, czerwcu lub wrześniu (wiemy, że nie zawsze to możliwe). Ludzi będzie wtedy nieco mniej, a ceny niższe.

Fort Lovrjenac

Podsumowanie

Dubrownik niewątpliwie jest pięknym miastem. Jego historia, o tyle odmienna od historii innych miast Dalmacji, sprawia, że i atmosfera Ragusy jest niezapomniana. Również dla fanów plaż i pływania znajdzie się coś dobrego. Warto natomaist solidnie i z wyprzedzeniem przygotoać wyjazd, żeby uniknąć wpadek i nerwów.

No i oczywiście, warto też polubić nasz kanał na YouTube, gdzie już pojawił się film z Dubrownika!

Dodaj komentarz