You are currently viewing Park Narodowy Bako – nosacze sundajskie i inne cuda

Park Narodowy Bako – nosacze sundajskie i inne cuda

Zachodnie Borneo ma dwie duże, popularne lokalizacje turystyczne i tak się składa, że obie słyną z małp. O ile jednak w Semenggoh oprócz orangutanów nie ma innych atrakcji (a poza godzinami karmienia rezerwat jest zamknięty), o tyle Bako oferuje więcej wrażeń. Do Bako można przyjechać na jednodniową wycieczkę albo przenocować w domku w dżungli (o tym, co polecamy, za chwilę). I chociaż większość turystów od razu pyta, gdzie siedzą nosacze sundajskie (tak, to te śmiszne małpy z memów), to w parku będzie co robić przez cały dzień. W tym wpisie znajdziecie pełnowymiarowy przewodnik po Bako National Park, w tym nasze wrażenia, praktyczne informacje i relację z wycieczki!

Plaża w Bako National Park

W tym wpisie znajdziesz:

Co robić w Bako National Park?

Po pierwsze, szukać nosaczy sundajskich. W Bako mieszka ich ok. 150. Ponieważ park narodowy to nie ZOO (choć niektórzy spotkani przez nas turyści zdawali się tak sądzić), nikt nie da Wam gwarancji, że sympatyczne Janusze nie pochowają się akurat w dżungli. Szanse na ich spotkanie są jednak spore, szczególnie rano i wieczorem. My widzieliśmy jednego dużego samca z bliska i małe stadko samic z małym w koronach drzew.

Nosacz sundajski

W tym miejscu dodamy, że nosacze należą do tzw. Wielkiej Piątki Borneo, czyli do pięciu gatunków, które stały się symbolami życia naturalnego na wyspie (choć nie wszystkie są endemitami). Pozostałe z nich to orangutan, słoń pigmejski, dzioborożec żałobny (hornbill) i krokodyl różańcowy. Nosacze są zagrożone wyginięciem. Co ciekawe, ich brzuchy są tak duże nie bez powodu: w przeciwieństwie do nas, małpki te jedzą bardzo dużo liści i przeżuwają je podobnie jak krowa. A ponieważ taki pokarm trudno strawić, potrzebują więcej miejsca. Nosacze występują tylko na Borneo i tylko w północnej części (oraz na kilku maleńkich wysepkach tuż obok).

Po drugie, obserwować inne zwierzęta. Z większych prawie na pewno spotkacie makaki i lutungi (ang. silvered leaf monkey; ciemnoszare małpy spokrewnione z koczkodanami) i świnie brodate. Nieco więcej szczęścia potrzeba, żeby zauważyć myszojelenia (ponieważ prowadzą one nocny tryb życia) lub warana (kuzyna warana z Komodo). Nas niespodziewany widok dinozaurzego pyska nad wodą mocno zaskoczył, waran to duże zwierzę! Poza tym dżungla obfituje w różnego rodzaju kraby, węże, pająki, żaby, ptaki, patyczaki i modliszki. Mimo że nie jesteśmy fanami robactwa, w lesie deszczowym tak dobrze pasują one do klimatu, że nawet specjalnie się nie krzywiliśmy.

Po trzecie, iść na nocną wycieczkę. Koniecznie! Chodzenie nocą po dżungli to niesamowie przeżycie, no i za dnia nie widać świetlików.

I wreszcie po czwarte, chodzić po dżungli i podziwiać widoki. W Bako zobaczycie plaże, malownicze skały i zatoki wyłaniające się z zielonych zarośli, a ponieważ nie ma tam tłumów jak na Gubałówce, poczujecie się trochę jak odkrywcy. Warto też pochylić się nad roślinami. Z ciekawszych znajdziecie tu na przykład namorzyny (czyli formacje drzew i krzewów, które żyją u wybrzeża morskiego, w strefie przypływów i odpływów; poznacie je po korzeniach wystających z piasku). Na szlakach 5-6 widzieliśmy też dzbaneczniki (czyli rośliny mięsożerne, łąpiące swoje ofiary w specjalne „dzbanki”; na Bornego wystepuje kilkadziesiąt gatunków). No i palmy, takich palm jak w Bako jeszcze nie widzieliśmy. Po prostu widać po nich, że codziennie dostają solidną porcję deszczu i upału.

Namorzyny

Co wziąć ze sobą do Bako?

Przede wszystkim, weźcie pod uwagę, że w dżungli trudno zrobić dobre zdjęcia telefonem, nawet najbardziej wypasionym. Dotyczy to szczególnie małp. Jeśli macie profesjonalny aparat fotograficzny, wycieczka do Bako to najlepszy moment, żeby go użyć. Jeśli nie, polecamy skupić się na patrzeniu na nosacze, zamiast prób ich uwieczniania, bo zapewne wyjdą słabo.

Koniecznie weźcie lornetkę! Czasem małpy będą siedzieć bardzo blisko Was, ale czasem usłyszycie je gdzieś z oddali. My na przykład wracaliśmy już z ostatniego szlaku, kiedy wysoko w koronach drzew usłyszleiśmy jak coś skacze. Gołym okiem trudno było je wyłapać, ale przez lornetkę dość dobrze przypatrzeliśmy się kilku samicom nosacza i jednemu maleństwu 😍

Po trzecie, sprej od komarów. W całej Malezji zasadniczo ryzyko chorób przenoszonych przez komary jest bardzo niskie. Malaria występuje rzadko, ale jak już, to właśnie na Borneo. Będziecie chodzić po wilgotnym ciepłym lesie, lepiej się spryskać na wszelki wypadek.

Lekkie (najlepiej lniane lub bawełniane) ciuchy z długimi nogawkami/rękawami. Tak jak w polskich lasach lepiej uważać na kleszcze, tak na Borneo lepiej uważać na… cokolwiek, co chciałoby na Was wejść. Z ubrań fajnie mieć też coś od deszczu, który podczas Waszej wizyty spadnie prawie na pewno.

Jeśli wybieracie się na nocną wycieczkę, może przydać się też latarka, chociaż przewodnicy mają solidne reflektory ze sobą.

I wreszcie, zapas wody. W razie czego, możecie dokupić wodę w barze przy recepcji, ale upewnijcie się, że przed wyjściem na szlak macie dużo picia ze sobą. Będziecie go potrzebować więcej, niż myślicie.

Na jak długo jechać do Bako National Park?

Sporo turystów jedzie do Bako rano i wraca po południu. To wystarczy, żeby zobaczyć nosacza (jeśli macie szczęście) i przejść jednym lub dwoma szlakami. Jednak czas jest mocno ograniczony, bo łódki powrotne zwykle nie odpływają później niż o 15.00-16.00 (a zależnie od pogody, mogą też nie pływać już wcześniej). Poza tym, przy jednodniowej wycieczce omija Was nocleg w dżungli i nocny spacer po lesie. Biorąc jeszcze pod uwagę, że transport z i do Kuching może łącznie trwać półtorej-dwie godziny w jedną stronę, my uznaliśmy, że wolimy przenocować w parku jedną noc. Rzadko kiedy zdarza się, żeby ktoś brał nocleg na dłużej, bo w dwa dni zdążycie już obejść wszystkie szlaki. Dla porządku dodajemy, że w Bako jest bar, w którym można zjeść obiad (jedzenie nie jest wybitne, ale zjadliwe).

Jak dojechać do Bako National Park?

Park Narodowy Bako leży na maleńkim półwyspie na północ od Kuching (największego miasta w stanie Sarawak). Jednak nie dostaniecie się do niego drogą lądową. Musicie najpierw dostać się samochodem/grabem/skuterem/publicznym autobusem do przystani łodzi (na Google Mapsach zaznaczone jako Bako National Park Carpark and Boat Jetty) – co zajmuje ok. 40 min), a następnie przepłynąć łodzią do samego parku (co zajmuje ok. 20 min). Cała zabawa może potrwać półtorej godziny. Łódź może zabrać ok. 5-6 osób i kosztuje 200 MYR (w obie strony) do podziału na wszystkich pasażerów. Dlatego po wejściu spróbujcie dogadać się z innymi turystami, żeby dzielić łódź. Uwaga, będziecie wracać tą samą łodzią z tym samym „kierowcą”. Warto umówić się z nim na konkretną godzinę i wziąć numer telefonu (w Malezji będziecie porozumiewać się za pomocą WhatsAppa).

Płynąć będziecie najpierw krótki odcinek rzeką, a później po otwartym morzu. Morze Południowochińskie potrafi dać w kość, a łódkarze odpalają silnik na pełną niezależnie od fal. Dlatego dobrze zabezpieczcie swoje rzeczy od wody i pochowajcie telefony!

Łódź nie dopływa do samego brzegu. Musicie zakasać nogawki i przejść ostatnie kilka metrów płycizną. Zależnie od godziny, woda może siegać do kostek ale i trochę powyżej kolan. Na plaży zapewne powitają Was małpy. Uważajcie na nie, bo lubią kraść rzeczy. Pochowajcie jedzenie i nie szeleście plastikowymi torbami. Po przypłynięciu musicie udać się do recepcji parku (szumnie nazwanej Headquarters). Dla bezpieczeństwa przed wyjściem na szlak macie obowiązek zapisać w specjalnym zeszycie, dokąd idziecie.

Dla tych, którzy chcą dojechać z Kuching do przystani dla łodzi autobusem: potrzebujecie czerwony autobus numer 1, który odjeżdża spod hotelu Grand Margherita w centrum Kuching (nie ma żadnego przystanku, więc można wejść do lobby hotelu i zapytać). Za przejazd płacicie kierowcy, a droga trwa ok. godzinę, czasem trochę dłużej. Autobus jeździ od 7.00 rano co godzinę, ale podobno jest bardzo niepunktualny. W czasie pandemii autobus nie jeździł, nie wiemy, czy został już przywrócony.

Świnia brodata z młodymi na plaży w Bako

Ważne: pogoda

Pogoda ma duże znaczenie, bo to od niej zależy, czy przepłyniecie z jetty do parku. Przy złej pogodzie fale potrafią dochodzić nawet do 6 metrów! Wtedy kasa się zamyka i zostajecie odesłani z kwitkiem. Najczęściej morze jest spokojniejsze rano, a kaprysi po południu. Dlatego zacznijcie wycieczkę z rana! Takie sytuacje zdarzają się raczej w porze deszczowej niż w porze suchej (więcej o porach roku w naszym planie podróży po Malezji), warto wziąć to pod uwagę podczas planowania wyjazdu.

My byliśmy w Bako w środku pory deszczowej i przyjechaliśmy do przystani dla łodzi z samego rana. Musieliśmy trochę poczekać ale udało nam się dopłynąć, natomiast spotkaliśmy grupkę turystów, której poprzedniego dnia po południu odmiówiono rejsu, właśnie z powodu fal.

W stronę Bako łódź solidnie nas wytrząsła, bo fale były krótkie i ostre. W drodze powrotnej natomiast lało i to tak, że kiedy dotarliśmy do przystani, woda z nas kapała. Mokre mieliśmy wszystko, łącznie z bielizną.

Bako National Park: nocleg

Według nas nocowanie w dżungli to świetny pomysł. Bądźcie jednak świadomi, że standard domków jest mocno polowy. Nie ma wifi ani specjalnych udogodnień, a woda bieżąca ma żółtawy kolor. Jeśli planujecie nocleg w Bako, warto zarezerwować go wcześniej – w porze deszczowej raczej znajdziecie coś wolnego na miejscu, w porze suchej wszystko może już być zajęte. Domek rezerwujemy przez oficjalną rządową stronę. Proces rezerwacji jest dość zawiły, dlatego nie zostawiajcie tego na ostatnią chwilę.

Noclegi w Bako

Do wyboru macie kilka rodzajów noclegu. W teorii dostępny jest też kemping za 5 MYR za osobę, ale wtedy musicie przywieźć własny sprzęt i generalnie kempingownaie jest raczej odradzane ze względu na małpy i robactwo. A może dlatego, że park chce więcej zarobić na turystach? Tak czy inaczej, nie słyszeliśmy o nikim, kto zdecydowałby się na kemping w Bako.

Drugi najtańszy rodzaj noclegu to łóżko w wieloosobowym pokoju w Forest Hostel (15 MYR za osobę). W tej opcji nie dostajecie ręczników ani kocy.

Najpopularniejszy domek to Forrest Lodge Type 6, który kosztuje 50 MYR za jeden pokój dwuosobowy. Wolnostojący domek podzielny jest na dwa pokoje z osobnymi wejściami i osobnymi łazienkami. Nie ma tu klimatyzacji ale jest wiatrak zawieszony pod sufitem. Dostajecie ręczniki i osobne duże ręczniki zamiast koca do spania.

Forrest Lodge Type 5 kosztuje dwa razy więcej za jeden pokój, a to dlatego, że pokój jest czteroosobowy. W jednym długim domku znajduje się 8 pokoi z osobnymi łazienkami. Standard jest taki, jak w Forrest Lodge Type 6, przy czym tutaj budynek dysponuje tarasem.

Forrest Type Lodge 4 kosztuje 225 MYR za cały domek. Domek podzielony jest na dwa pokoje dwu- lub czterosobowe. Podobno pokoje wyposażone są w klimatyzację.

Forrest Lodge Type 6

O noclegach w Bako słyszaliśmy dużo fatalnych opinii (że brudno, że obrzydliwie, że zły zapach). Z naszego doświadczenia nie było ani brudno ani nic źle nie pachniało. Wiadomo, Bako to nie Ritz, ale jedną noc da się przeżyć bez problemu. My nocowaliśmy w Forrest Lodge Type 6 i wydaje nam się, że jedyne kryterium, jakim warto się kierować przy wyborze domku to w ile osób jedziecie, bo standardy są zbliżone.

Kiedy już zarezerwujecie nocleg, odbieracie klucz w recepcji parku. Możecie wczekinować się od 14.00, a musicie opuścić pokój do 11.00.

Bako National Park: trasy

W Bako wyznaczone jest kilka-kilkanaście szlaków, z czego nie wszystkie są dostępne dla turystów. W biurze parku (HQ), gdzie i tak musicie zacząć zwiedzanie, przewodnicy dadzą Wam papierową mapkę i dokładnie wytłumaczą, które trasy aktualnie są otwarte (dlatego też nie będziemy Wam polecać żadnego ze szlaków). Niezależnie od tras, serdecznie polecamy zacząć od obejścia samego biura dookoła – dość często nosacze chowają się właśnie tam 😉

Widok z góry na jedną z plaż

Szlaki w Bako dość mocno różnią się od siebie. Niektóre są płaskie i proste, inne wiodą mocno pod górę. W niektórych miejscach łatwo wychodzimy na piękne plaże, w innych musimy zejść po milionie schodów, a w jeszcze innych patrzymy na morze z dużej wysokości. Również roślinność się zmienia: od typowego wilgotnego lasu tropikalnego, przez suche zarośla, skały, aż po prawdziwy namorzyn. Jeżeli zatrzymacie się na nocleg, zdążycie obejść wszystkie otwarte szlaki.

Bako: bezpieczeństwo

Niestety, w Bako nie można się kąpać. Owszem, są piękne plaże, ale od czasu do czasu zauważa się tu krokodyle – a nie chcecie kąpać się w ich towarzystwie. Poza tym, plaże pełne są plastikowych śmeici, na co aż przykro spojrzeć. Przewodnicy powiedzieli nam, że regularnie sprzątają plaże, ale morze stale wyrzuca na brzeg coraz to nowe śmieci, które podobno przypływają z okolicznych miejscowości.

Na zwiedzanie koniecznie weźcie ze sobą zapas wody. Nam na 2 osoby potrzebne były 3 litry na jedno popołudnie. Pamietajcie, że w wilgotnym i gorącym równikowym klimacie błyskawicznie się spocicie, chodzi się też o wiele trudniej.

Śmiertelnie jadowity wąż

Oprócz krokodyli i odwodnienia w Bako jest bardzo bezpiecznie. Leśne świnie są oswojone i nawet locha z młodymi raczej Was zignoruje (oczywiście nie musicie od razu podchodzić do warchlaczków i ich głaskać). Nosacze nastawione są do Was bardzo pokojowo, tylko lutungi potrafią być wredne – małpy wiedzą, że szelest plastiku oznacza coś do schrupania i mogą próbwać Wam coś ukraść. Nie są jednak ani trochę tak rozwydrzone, jak małpy w innych miejscach na świecie. Nie musimy chyba dodawać, że nie należy próbować dotykać zwierząt. Nawet te mniej przyjazne nic Wam nie zrobią, jeśli zostawicie je w spokoju.

Nightwalk: nocna wycieczka

Jedna z tras przeznaczona jest specjalnie na nocną wycieczkę (nightwalk). Na wycieczkę zapisujecie się w HQ i płacicie 15 MYR od osoby. Wycieczka zaczyna się o 20.00 i trwa ok. 1-1,5 godziny. W sezonie chętnych bywa nawet 30 (!), w porze deszczowej były nas cztery osoby ;). Podczas wycieczki oprowadzają Was dwaj przewodnicy, którzy niosą ze sobą solidne, mocne latarki i zwracają Wam uwagę na wszystko to, czego sami byście nie zauważyli. My widzieliśmy świetliki, śmiertelnie jadowitego węża, nosacza śpiącego na drzewie, a także liczne żaby, pająki, modliszki i inne drobne zwierzątka. Oczywiście to, co zobaczycie zalez=ży od samych zwierząt, ale przewodnicy zwykle na bieżąco obserwują, gdzie akurat śpi coś ciekawego. Wycieczka jest niesamowitym przeżyciem i polecamy Wam ją z czystym sumieniem.

Patyczak

Bako National Park: cena całej wycieczki

Koszt całej naszej wycieczki do Bako National Park podsumowujemy poniżej. Łącznie za dwie osoby wyszło nam 322 MYR (1 MYR to ok. 1 zł).

Grab z Kuching do Jetty43 MYR
Łódka do Bako (dzielona między nas dwoje i dwie inne osoby)100 MYR
Wstęp do Bako National Park (dwie sooby)40 MYR
Nightwalk: wycieczka nocna (dwie osoby)30 MYR
Nocleg w Forrest Lodge Type 650 MYR
Kolacja w Bako 24 MYR
Taksówka do Kuching (dzielona między nas dwoje i jedną inną osobę)35 MYR

Dodaj komentarz