Dosłownie na dniach Belgia zniknęła z listy państw, do których nie polecimy ze względu na koronawirusa! Dlatego z czystym sumieniem możemy już przedstawić Wam pomysł na weekendowy wyjazd do ponoć jednego z najpiękniejszych miast w ojczyźnie Herkulesa Poirot, jakim jest Brugia.
1. Jak dojechać do Brugii?
My pojechaliśmy do Brugii przed pandemią, kiedy to nie było jeszcze problemów z liniami lotniczymi. Niemniej jednak nawet teraz z Polski najlepiej dotrzeć do Belgii właśnie samolotem – tanimi liniami lotniczymi na lotnisko Bruksela-Charleroi, albo do Brukseli z liniami PLL LOT (zalecamy jednak dużą ostrożność przy rezerwacji, jako, że loty są ciągle odwoływane, np. można sprawdzić czy lot w ogóle jest planowany na stronie lotniska docelowego).
Za transport z obu lotnisk do Brugii odpowiada w głównej mierze sieć autobusów Flibco, w których warto wcześniej kupić bilet, bo ceny rosną, im bliżej do daty przejazdu. Z lotniska Charleroi dojedziecie na miejsce w mniej niż 2 h.
COVID – 19 update
Po ostatniej aktualizacji listy państw do których nie polecimy, 15 września 2020 możemy latać do Belgii. Należy jednak śledzić listę, ponieważ aktualizowana jest ona co kilka tygodni, a sytuacja związana z wirusem jest bardzo dynamiczna.
Z kolei nie polecimy na tę chwilę do Francji, o której możecie poczytać tutaj.
2. Brugia – kiedy najlepiej jechać?
Zdecydowanie po sezonie. W lecie miasto może być niezwykle zatłoczone i pełne turystów. Szczególnie jeśli chcecie bez problemu wybrać się na wycieczkę łódką po kanałach dużo łatwiej i przyjemniej będzie to zrobić wiosną lub jesienią, gdy jest spokojniej. My byliśmy w lutym, a i tak turystów nie brakowało.
3. Historia Brugii w skrócie
Historia miasta Brugia zaczyna się już w czasach rzymskich, od pierwszych murów obronnych wybudowanych przez armie Juliusza Cezara. W IX wieku pobliskie ziemie najechali wikingowie, od tego też momentu pojawiły się monety z nazwą Bryggia.
Złoty czas dla miasta trwał od XII do XV wieku, od otrzymania przez Brugię praw miejskich w 1128 roku. Coraz lepiej rozwijał się handel, a sama Brugia stała się dużym ośrodkiem handlowym już w XIII wieku, handlując z Anglią i krajami Morza Śródziemnego. W 1309 roku otwarto tam pierwszą giełdę, a samo miasto miało najlepiej rozwinięty rynek finansowy oraz bankowość w regionie. Wiązało się to naturalnie z dużym bogactwem dla kupców i elit, a także z rozwojem sztuki, w szczególności malarstwa. wiele z obecnych zabytków Brugii wybudowano w najlepszym dla miasta okresie, czyli w latach 1280- 1390.
Dostęp do morza poprzez kanały i liczne szlaki handlowe sprawiły, że miasto rozwijało się świetnie aż do 1500 roku, kiedy to kanał utracił swoją funkcję, a porty Brugii i samo miasto zaczęło przegrywać rywalizację z pobliską Antwerpią. Mimo modernizacji dostępu do morza miasto coraz bardziej podupadało. Od XIX wieku stało się ośrodkiem bardziej turystycznym.
4. Brugia – nasz plan zwiedzania
W dwa dni powinno Wam spokojnie udać się dość dokładnie zwiedzić Brugię. Znajdziecie tam szereg zabytków, przepiękną starówkę, pyszne jedzenie, a także możliwość przepłynięcia się kanałami niczym w Wenecji.
Będąc w Brugii na weekend na pewno warto przepłynąć się łodzią po kanałach. To im miasto zawdzięcza przezwisko „Wenecji północy”. Bilety na rejs kupujemy w jednej z przybrzeżnych budek.
Oprócz rejsu, koniecznie trzeba odbyć długi spacer wśród kanałów i urokliwych uliczek Brugii.
Dzień 1
- Dojazd do Brugii samolotem i autobusem Flibco.
- Jedzenie na bazarku w Brugii – uwielbiamy chodzić na lokalne targi, zazwyczaj odbywają się one raz w tygodniu – w sobotę lub niedzielę. Można spróbować lokalnych rzeczy, coś zjeść i wypić :). Na brugijskim bazarze uwagę przyciągają stoiska z ogromną liczbą piekących się na rożnie kurczaków.
- Zwiedzanie XIII – wiecznej katedry św. Salvatora oraz kościoła NMP, w którym znajduje się jedyna rzeźba Michała Anioła wywieziona z Włoch za jego życia.
- Zachwycanie się uliczkami i kanałami Brugii 🙂
- Przejście pod wieżę Belfort i frytki + zwiedzanie kościoła św. Krwi, z niezwykle mrocznym klimatem. Znajduje się w nim podobno relikwia krwi Jezusa Chrystusa, przywieziona z Jerozolimy podczas krucjat w XII wieku.
- Po południu była całkiem ładna pogoda, więc zdecydowaliśmy się na rejs łodzią po kanałach. Kupiliśmy bilety w jednej z wielu przystani i po 20 minutach oczekiwania odbiliśmy od brzegu. Przejażdżka trwała około 30 minut.
Dzień 2
- Zwiedzanie dzwonnicy z XIII wieku. Jest czynna dla zwiedzających od 9:30 i właśnie wtedy najlepiej przyjść – w naszym przypadku weszliśmy bez kolejki, a po południu poza sezonem czas oczekiwania może liczyć nawet 45 minut!
W drodze na górę można zobaczyć średniowieczną skrzynię, w której przechowywano miejskie dokumenty i pieczęcie. Wszystko zamknięte na 10 zamków. Jest tam także bęben oraz dzwony. - Następnie poszliśmy zobaczyć Ratusz Miejski, gdzie znajduje się pięknie ozdobiona sala – w cenie biletu można zobaczyć także starą salę sądową.
- Jedzenie gofrów na starym mieście 🙂 pyszne!
- Muzeum Frytek – jeśli jesteście w Brugii z dziećmi, lub chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o ziemniakach, koniecznie musicie odwiedzić to miejsce. Znajdziecie tam dużo ciekawostek o pochodzeniu i właściwościach ziemniaków. Dodatkowo muzeum prezentuje sporo o historii frytek w Belgii oraz przedmioty z nią związane. Muzeum jest na tyle ciekawe, że można tam spędzić dobrze ponad godzinę.
- Zwiedzanie parku Minnerwater pełnego łabędzi i uliczek Brugii.
- Przejazd na lotnisko i lot powrotny.
4. Co zjeść w Brugii?
Będąc w Belgii pierwszą rzeczą, której należy spróbować są słynne frytki belgijskie – jemy je koniecznie tak jak chce tradycja, czyli z majonezem. Stoiska z frytkami znajdziecie na pewno na starówce, a same frytki serwowane są także do drugiej atrakcji kulinarnej w Brugii, czyli…
małży! Będąc w Brugii, która jest już całkiem blisko morza dostaniecie naprawdę dobre małże tudzież jak kto woli mule, w zabójczej cenie 20 euro.
Kolejnym przysmakiem bardzo popularnym w tym belgijskim mieście są gofry- serwowane z owocami, bitą śmietaną, czekoladą… i czym tylko chcecie. Obowiązkowo z belgijską flagą wbitą w pyszne ciasto.
Brugia ma również własny browar, Brugse Zot, a w niemal wszystkich sklepach można kupić piwo o tej samej nazwie, z charakterystyczną etykietą z błaznem.
5. Podsumowanie – weekend w Brugii.
Podsumowując Brugia jest ślicznym miastem, które ma dużo do zaoferowania i zdecydowanie warto tam się wybrać na weekendowy wyjazd, szczególnie po sezonie, kiedy będzie mniej turystów.
Jesteśmy pewni, że stare miasto i pyszne małże wraz z innymi specjałami sprawią, że będziecie naprawdę miło wspominać taki weekendowy wyjazd!